Ariana dla WS | Blogger | X X

02/06/2024

#103. Hello June

 Aloha!

Po ostatnim, niekoniecznie zbyt pozytywnym wywodzie na temat mojego aktualnego stanu psychicznego, przyszedł jeszcze gorszy czas. Czas, który spowodował, że zaczęłam się zastanawiać po pierwsze nad daniem drugiej szansy terapii, a po drugie zdecydowanie zbyt wysokim ryzykiem wpadnięcia w alkoholizm. Niestety. 

W czwartek spontanicznie spotkałam się z jedną z moich bardzo dobrych koleżanek, mimo że naprawdę nie miałam ochoty nigdzie i z nikim się widywać. Poskutkowało to tym, że ostatecznie powiedziałam jej, że nie czuję się ostatnio najlepiej i robi się to dość niebezpieczne, trochę jakbym znów wróciła do 2022 roku. I wiecie co? Pomogło. 

Czuję się dużo lepiej, powiedzenie na głos tego, co mi leży na żołądku spowodowało, że problem, który urastał w mojej głowie do rangi 'niedorozwiązania' stał się jedynie drobnym spowolnieniem w moim codziennym życiu. 

Co oczywiście nie zmienia faktu, że coś może być ze mną mocno nie tak. Ale jeszcze popróbuję sobie poradzić sama, nie wpadłam w to gówno aż tak głęboko, żeby nie widzieć światełka w tunelu. O ile nie jest to nadciągający pociąg. 

We wtorek lecę do Paryża, służbowo, na trzy dni. Nie mam ochoty, naprawdę. Ogólnie nie mam już chęci na te służbowe wyjazdy, a one dopiero się zaczynają. Dopiero co miałam Katowice i Wrocław, a zaraz już Warszawa, znów Katowice i Poznań. Potem Wrocław i Tarnów. I cyk, jesień. 

Próbuję sobie coś tam powolutku ogarniać, zaczęłam od odgruzowania mieszkania, to mi zawsze daje jakieś takie poczucie kontroli nad i panowania nad życiem. 

Chciałam jeszcze poprawić jakość żywienia, ale z tymi wszystkimi wyjazdami to różnie może wyjść. Aczkolwiek nie zamierzam tak hop siup odpuścić. 

W weekend majowy była u mnie koleżanka ze studiów, pogoda dopisała więc nawet całkiem fajnie wykorzystałyśmy ten czas, a przede wszystkim nie siedziałam sama na dupie analizując centymetr po centymetrze wszystkie do tej pory podjęte decyzje. Przy okazji Bożego Ciała wzięłam sobie kilka dni wolnych, żeby trochę odpocząć i nawet całkiem mi się udało, ale niestety jutro już powrót do szarej rzeczywistości. 

Siedzę sobie na balkonie, ale zachmurzyło się i grzmi, także zaraz się będę zbierać. 

PS. Dawno nie zaglądałam w to miejsce, także od kilku dni staram się nadrabiać Wasze blogi, ale nie wszystko od razu. 

Strzała!









1 komentarz:

  1. Trzymaj się tam i nie daj się alkoholowi, póki nie przekroczyłaś bariery gdzie jeszcze jesteś sama wstanie ogarnąć temat. Rozumiem Twoją niechęć do wyjazdów - sama jestem typem domatora. Jednak patrząc z perspektywy czasu tęsknie patrzę na ludzi, którzy mogą się poszczycić, że zwiedzili kawałek świata. Że mieli tę odwagę zrobić pierwszy krok by wyjść ze swojego małego świata by zobaczyć coś więcej niż własne podwórko.

    OdpowiedzUsuń