Ariana dla WS | Blogger | X X

13/01/2024

#101. Nowy rok

 Aloha!

Wciąż się zastanawiam, czy robić jakieś cele na 2024. Naprawdę nie wiem, czy mam do czego dążyć, ale nie w negatywnym sensie. Chodzi mi raczej o fakt, że w sumie jedyne, na czym mi zależy to skupiać się bardziej na "tu i teraz". Ale jeszcze pomyślę nad tym, może jednak coś sobie założę, bardziej dla funu i robienia czegoś więcej dla siebie. 

Nowy Rok zaczął się w sumie bez zaskoczeń, ale każdy tydzień stycznia jest w pewnym sensie niepełny. Wolny poniedziałek 1-ego, w drugim tygodniu miałam urlop i pojechałam do koleżanki ze studiów do Wrocławia (w ramach pierwszego od dawna niesłużbowego wyjazdu). W przyszłym tygodniu wolny piątek w ramach odbioru 6-ego, potem jadę w okolice Katowic na 3 dni, a w ostatnim tygodniu lecę do Anglii na tydzień - zawodowo. 

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem mojego szefa, 2024 upłynie mi na wyjazdach po Polsce. Planowo będzie ich około 7 i zajmą mi łącznie 2 miesiące. To tylko te,  których wiem, na pewno coś jeszcze wpadnie po drodze. Trochę nie mogę się doczekać, a trochę nie wiem jak to się odbije na mojej codzienności. Ale myślę, że będzie fajnie. 

To na tyle ode mnie, jak się u Was zaczął rok? Jakieś postanowienia? 

Strzała! 


30/12/2023

#100. Przeżyjcie ze mną 2023

Aloha!

Czas na to, na co wszyscy (ja) czekali - Arabella's wrapped. Co się działo przez ostatnich 12 miesięcy? 

  • Słuchałam muzyki na Spotify przez 38 620 min.
  • Przeszłam 2 373 670 kroków co równa się 1 560 km.
  • Przejechałam jakieś 12tys km. 
  • Odwiedziłam Paryż i Amsterdam. 
  • Odwiedziłam Poznań, Toruń, Łódź i Tarnów.
  • Przejechałam most Oresundsborn. 
  • Spełniłam swoje dwa małe, lokalne wycieczkowe marzenia.
  • Poprawiłam swoje nawyki żywieniowe (nie jest idealnie, ale jest dużo lepiej, niż było).
  • Prowadziłam 5 różnych samochodów.
  • Jechałam autostradą.
  • Wróciłam na siłownię (niestety tylko na chwilę).
  • Zmieniłam samochód.
  • Odeszłam z firmy, w której rozpoczęła się moja zawodowo-korporacyjna przygoda. I nie bałam się zmienić jej jeszcze dwa kolejne razy, zanim znalazłam miejsce, które mi odpowiada.
  • Minimum raz w miesiącu spotykałam się z jedną z moich koleżanek - odkryłam dzięki temu przynajmniej 5 kawiarni i dwie godne polecenia restauracje
  • Byłam na randce.
  • Schudłam 4 kg.
  • Zrujnowałam swoje finanse 😅
A najważniejsze - odnalazłam siebie. Po tych wszystkich latach poczucia niedopasowania, zawieszenia w czasoprzestrzeni. 

Czy 2023 był dobrym rokiem? Na pewno nie był zły. Dużo zrobiłam rzeczy dla siebie, zadbałam o swój spokój, robiłam rzeczy, które sprawiały, że jestem szczęśliwsza. Czy mogłam zrobić więcej? Oczywiście. Czy mi źle z tego powodu? Nie. Bo robiłam tyle, na ile miałam siły i tyle, ile byłam w stanie w danym momencie. Czy było ciężko? Momentami - tak. Ale czy myślałam, że nie dam rady? Absolutnie nie. 

Zdecydowanie spokojniej było niż w 2022, moje nastawienie też się bardzo zmieniło. 

Teraz będzie już tylko lepiej! 

A poniżej fotorelacja, zapraszam jak ktoś lubi zdjęcia. 
































Strzała!

04/12/2023

#99. Grudniowe smęty.

 Aloha!

Pustkami rzeczywiście zaczęło świecić to miejsce, może po Nowym Roku dziewczyny wrócicie do pisania - mam nadzieję! 

Jestem ostatnio w trochę gorszym miejscu w moim życiu, w trochę czarniejszych myślach. Nie wiem, może wynika to z pory roku, może to właśnie przez ten ostatni miesiąc w roku. Zaczyna mnie martwić, że właśnie tak to będzie wyglądać - praca i paraliż po pracy. Że już zawsze będę sama. Co raz trudniej jest mi się zmotywować do czegoś więcej niż bezmyślnego scrollowania instagrama. Byłam już w tym miejscu i myślałam, że z niego wyszłam. Szło mi naprawdę dobrze. Ale coś się stało, że znów zrobiłam kilka kroków wstecz. I nie wiem co, ani nie do końca jestem pewna, jak się uwolnić z tych ruchomych piasków. Bo zaczynają mnie naprawdę pochłaniać.  

Oczywiście, w teorii nie ma nic strasznego w tym, że nie wszystkim jest pisane być z kimś. Cały czas uważam, że lepiej samej ale spokojnej, niż w związku i w męczarniach. W praktyce jednak.. Często się zastanawiam, po co robię to wszystko. Jasne, tu i teraz jest ważne, mam więcej możliwości spełniania się, poznawania otoczenia niż kiedykolwiek wcześniej. Ale brakuje mi świadomości, że o kogoś się troszczę i ktoś troszczy się o mnie. Że dzięki mnie komuś jest w życiu lepiej i mi też jest w życiu lepiej dzięki tej osobie. I pewnie, nie mam 50 lat, ale 25 też nie.. 

Dziś mi się udało trochę wyrwać z tego marazmu, już kiedy praktycznie postanowiłam nie wstawać z krzesła uznałam, że chociaż obiad do pracy zrobię na jutro i środę. No a jak już stałam w kuchni i czekałam, aż mi się wszystko ugotuje i usmaży, to przy okazji trochę tam ogarnęłam, rozładowałam zmywarkę i trochę uprzątnęłam blat. W ferworze walki zjadłam też kolację, więc koniec końców jakoś to poszło. 

Ale wciąż. Brakuje mi motywacji, którą będę mogła przekuć w samodyscyplinę.

No nic, u mnie niezbyt kolorowo, mimo że ładna zima zawitała i mam okazję popatrzeć na ślicznie ośnieżone drzewa (pomijam codzienną ruletkę pt. czy o 6 rano będę szybsza niż pług?). Mam nadzieję, że u Was lepiej. 

Strzała!