Ariana dla WS | Blogger | X X

27/04/2024

#102. Mam 28 lat

Mam 28 lat. Mam wszystko. I nic nie mam.

Podstawówka, mam 10 lat, zabawa z koleżankami, pierwsze "miłostki", wchodzenie w erę technologii, ale trzeba się uczyć, bo gimnazjum. Gimnazjum, mam 13 lat, okres dojrzewania, burza hormonów, bunty i fochy, ale trzeba się uczyć, bo liceum. Liceum, mam 16 lat, pierwsze poważne miłości, przyjaźnie, które zostały na lata, ale trzeba się uczyć, bo matura. Licencjat, mam 19 lat, z dala od domu, imprezy i alkohol, młodzi panowie poznani w klubach, ale trzeba się uczyć, bo sesja. Trzeba pisać, bo obrona. Trzeba dobrze skończyć, bo potem magisterka. Pierwsza praca na etacie za marne pieniądze, pierwszy wynajem mieszkania za własne, pierwsze kroki w dorosłym życiu, mimo, że gówno o nim wiedziałam, mam 22 lata. Druga praca, witamy w korporacji, mam 23 lata, trzeba się pokazać, rzucić się w wir, robić coś, byle znaleźć sens. Być lepszą i lepszą, znaczyć więcej, mieć więcej do powiedzenia. Czas na magisterkę, mam 24 lata. Trzeba się uczyć, bo stypendium. Mieszkasz już tyle czasu w Gdańsku, raczej tu zostaniesz, zacznij szukać mieszkania. Kredyt, mam 25 lat i 6 miesięcy. Pierwsze wielkie rozstanie, za 4 miesiące skończę 26 lat. Walka o oddech, byle przetrwać. Byle przeżyć. Ale trzeba pisać, bo jednak obrona. Trzeba klepać excele, bo nie ma taryfy ulgowej. Trzeba pomagać, bo oni sami nie dają rady. I jeszcze ten kredyt. Trzeba oszczędzać, bo zaraz mieszkanie.

Mam 26 lat i 5 miesięcy, wreszcie odbiór mieszkania, nowe sprawy, do których jeszcze nie dorosłam, ale pojawiły się nagle i trzeba je było ogarnąć. Ale w końcu opadł kurz bitewny. Chyba mam depresję, idę do psychologa. Nie, jednak nie mam depresji, po prostu mój mózg wychodzi z trybu przetrwania. Czas zadbać o siebie, nauczyć się lubić życie, nauczyć się jeść, spać i szczerze śmiać. Dobija mnie ta praca, mam 27 lat, muszę coś zmienić, bo nie wytrzymam ani dnia dłużej. Odchodzę. Znajduję jedną, oglądam mobbing w białych rękawiczkach, znajduję inną, oglądam nawet sama nie wiem co. Odchodzę.

Mam 27 lat i 6 miesięcy, zarzucam zawodową kotwicę, trochę jeżdżenia, trochę latania, mało obowiązków, buduję CV. Czuję spokój, pracuję w unormowanych godzinach, telefony nie dzwonią, kalendarz uzupełniony z wyprzedzeniem, manager z wyciągniętą pomocną dłonią. 

Mam 28 lat. Zakończyłam całą standardową edukację. Mam mieszkanie na kredyt, które (póki co) jestem w stanie spłacać i opłacać. Mam pracę, która daje mi odpowiednie oparcie finansowe i nie wysysa chęci do życia. Mam przyjaciół, z którymi (częściej lub rzadziej) mogę się widywać, na kawę, spacery, drinki w centrum miasta, w ich domach, w moim domu. Mam zdrowie, które pozwala mi eksplorować okolicę. 

Więc skoro mam 28 lat, mam tak wiele rzeczy o których tak wielu ludzi marzy... Skąd ta pustka? 

2 komentarze:

  1. Może właśnie stąd? Brakło Ci celu nowego.. znajdź coś, byle nie to gówno z ed...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tą pustkę chyba człowiek będzie czuł zawsze, bo zawsze pojawia się coś nowego, do czego możemy dążyć. Zależy tez od charakteru. Wydajesz się dość ambitną osobą, może u ciebie jest to bardziej odczuwalne? Powiem Ci, że jak ja miałam tyle lat co ty i pomyślę co się do tego czasu teraz wydarzyło, to niebo a ziemia. Każdy dzien, miesiąc i rok jest w stanie przynieść nam coś nowego i mam nadzieję, że życie postawi na twojej drodze ludzi, sytuacje i uczucia aby tą pustkę krok po kroku wypełniać. Nie wiem...jakoś sama osobiście patrzę na pustkę jak na coś pozytywnego.

    OdpowiedzUsuń