Aloha!
Dziś mija dokładnie rok, odkąd zamieszkałam po raz pierwszy całkowicie i absolutnie sama. Na własny rachunek. I myśląc o poprzednich dwunastu miesiącach i o miejscu, w którym jestem teraz, popłakałam się ze szczęścia.
Kiedy przyjaciółki mówiły, że wszystko się poukłada - nie wierzyłam. Myślałam, że taka jestem, tak już zawsze będzie. Wiecznie trochę smutna. Wiecznie z trochę wymuszonym uśmiechem. Wiecznie spotykająca się "na siłę", bo wypada, bo zaraz stracę tę garstkę znajomych, którą mam.
Guesskur.awhat? Wcale nie. Nie jestem z natury smutnym człowiekiem. Odnalazłam siebie w tym wszystkim i podoba mi się to, jaka jestem. Podoba mi się, że się głośno śmieję, że płaczę o pierdoły, że dużo przeklinam i angażuję się w rzeczy całym sercem.
Jestem z siebie tak piekielnie dumna, bo naprawdę (chyba już to pisałam) bywały momenty, w których nie wierzyłam, że dożyję. Przejeżdżanie codziennie mostu wantowego i średnio 3 razy w tygodniu myśl "a co by było, gdybym z niego zjechała?". Straszne...
Nadal jestem zakochana. Ale wiecie co, trudno, jeśli naprawdę się z kimś spotyka to chcę, żeby był szczęśliwy. Nawet jeśli nie ze mną. Zaczynam się godzić z myślą, że może ja już zostanę sama. Ta wizja przestała być straszna, przestało mi być pusto. Polubiłam życie takim, jakie mam.
Wszystko się poukładało.
_
Kończy się luty. Trackowałam swoje nawyki przez ostatni miesiąc i nie wygląda to najlepiej, ale widzę, że daję radę i że to są naprawdę dobre nawyki, bo bardzo mi pomagają.
Od marca wskrzeszony jest mój multisport. Wybieram się na zajęcia ze stepu w jednej z siłowni w Gdańsku, bo cuuuudna instruktorka je prowadzi i bardzo je kiedyś lubiłam. Co prawda w piątek w pracy będę wrakiem człowieka, bo wrócę ok. 23 a wstaję przed 5 rano. Ale nie szkodzi, w piątek odeśpię.
Pewnie nie uda mi się do 4 marca osiągnąć celu 70 kg, ale naprawdę malutko będzie brakowało, więc jest super.
Strzała!
Z miłością też się uda, zaufaj mi.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci mieszkania samej, to takie odświeżające. Pamiętam to szczescie, gdy sama dostałam kiedys klucze to swojego pierwszego mieszkania. Ogromne szczęście :) i fakt, że dajesz radę. Nie zamykaj sie na miłość, naprawdę życie potrafi byc tak nieprzewidywalne. Niby oklepana kwestia, ale zazwyczaj przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie
OdpowiedzUsuń