Ariana dla WS | Blogger | X X

11/10/2021

#54. Wchodzę na wysokie obroty

 Cześć!

Nadal nie jest jakoś super, nadal nie zebrałam się na odwagę do psychologa. Nadal sypie mi się związek i nadal nie zadowala mnie moja praca.

Nie jestem optymistką. Ani chyba też pesymistką. Dla mnie szklanka z zawartością to po prostu szklanka z zawartością. Chociaż mój realizm przechyla się czasem w stronę pesymizmu - taki człowiek, co poradzić.

Jestem po pierwszym zjeździe na uczelni i muszę przyznać, że było duużo lepiej, niż się spodziewałam. Ale to zasługa tego, że miałam więcej przedmiotów ze specjalizacji, więc byłam tylko z grupą 11 osób, które całkiem toleruję. Ale doszłam do wniosku, że skorzystam z sugestii jednego z wykładowców. W piątki mam zajęcia na 16:15. W Słupsku. A kończę pracę o 16:00. W Gdańsku. 120 km drogi. Skontaktowałam się więc z profesorem, z którym mam te wszystkie piątki, napisałam co i jak, i że nie wiem, jak to ogarnąć. Na co on zasugerował IOSa. I po pierwszym zjeździe uznałam, że to najlepsza ze złych opcji. Nawet jeśli grupa napisze podanie do rektora o zdalne piątki, a on się zgodzi, to mnie to i tak nie ratuje, bo w tym czasie będę w trasie.

Ten pierwszy zjazd chyba przetrwałam tak dobrze też dlatego, że trochę przesunięć i trochę nam wypadło zajęć. Dla przykładu w sobotę jeden wykładowca nie przyszedł, a drugi (którego chcieliśmy przesunąć na wcześniej) powiedział, że i tak nic nie ma nam na dziś do powiedzenia, więc mamy iść do domu. I tak z 20:40 koniec zrobił się o 13:00. A w niedzielę skończyliśmy seminarium po godzinie tylko po to, żeby dowiedzieć się, że wykładowca z 16:00 ma jakieś ciekawsze zajęcia i też mamy spadać. 

Ale dzięki temu byłam w domu o 18 a nie o północy. 

A co z tymi obrotami? 

Zostałam zaproszona do ogólnofirmowego (tym samym międzynarodowego) projektu, którego celem jest generalnie rozwój, poznanie innych pracowników, zespołów (czym się zajmują), współpraca ze szczeblem kierowniczym. Ten projekt będzie trwał około roku i będzie się składał z trzech wyjazdów za granicę i "wielkiego finału" w Polsce. Także czeka mnie (druga już) podróż do Holandii (przełom listopada i grudnia), Hiszpanii (początek marca) i Włoch (druga połowa maja). Oprócz wyjazdów będą też spotkania z naszym super głównym dyrektorem, kołczing (coaching) z mentorem, także będzie się działo. 

Na uczelni dowiedziałam się natomiast o projekcie WilPower, którego celem jest stworzenie czegoś w kształcie ścieżki szkoleń i rozwoju dla kobiet w obszarze logistyki. Jako osoba z logistyki z branży automotive (czyli podwójnie zmaskulinizowanego obszaru) byłam pierwsza do tego. Projekt ma trwać dwa lata i mają się składać na niego szkolenia i mentoring, promocja kobiet na stanowiskach kierowniczych, chyba też jakieś wyjazdy. Ogólnie świetny temat, bo sama zaczynam widzieć, jak moja rola bywa umniejszana przez to, że pracuję w bardzo męskim środowisku. 

Oprócz tego oczywiście sama uczelnia, dużo zadań, projektów, które trzeba odwalić na tiptop, no i moja Nemesis - praca magisterska. Muszę poświęcić jej trochę czasu, ale nadal mam blokadę twórczą. Niby jest w głowie jakiś plan, jakaś myśl na to, nawet mam jakąś literaturę, ale boy oh boy, jak bardzo bym wolała pisać o patologiach w cyberprzestrzeni. To był przyjemniejszy temat. 

Sam wyjazd do Słupska dał mi taki trochę reset, dwa dni nieprzejmowania się pracą, domem, kredytem, w ogóle wszystkim. Zrobiłam sobie spacer po mieście, bo trafiła się piękna pogoda, czułam się jak na małym urlopie, siedziałam na ławkach, patrzyłam na kwiaty, paliłam papierosy i jadłam lody. I przez chwilę czułam się naprawdę lekko. 







Na następny zjazd chciałam pojechać samochodem, ale czytałam dziś o śladzie węglowym i myślę, czy może jednak się nie przebiedzić i nie pojechać pociągiem.. Chociaż, gdybym w niedzielę miała samochód to byłabym w domu o 16, a może i nawet o 15:30.. No i śpiąc w akademiku potrzeba więcej rzeczy, a jak mam to wszystko tachać 3km z dworca to mi się nie chce. A walizki nie będę brała, bo potem całą niedzielę muszę ja ciągać po uczelni.

Ciężkie wybory.

Strzała!


2 komentarze:

  1. Napisałam komentarz ale znów wywaliło jakiś błąd i chyba się nie dodał ale jakby był zdublowany to usuń proszę jeden. :D
    Meega fajnie, że masz możliwość uczestniczenia w takim projekcie. Nie dość, że zwiedzisz kawał świata to jeszcze poznasz fajnych ludzi. Też piszę magisterkę także łączę się w bólu :D
    Piękna ta jesień, zazdroszczę, że jesteś nad morzem, bo też zawsze chciałam tam być w tym okresie, a niestety mieszkam na drugim końcu Polski. Mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda!
    Trzymaj się, miłego dnia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się to, że bez lęku wchodzisz w nowe obowiązki w pracy. Nie przeżywasz tego jak zmacerowany kot. Umiesz też wdrożyć reset i to jest piękne. Trzymam kciuki, żeby wszystko Ci się układało, a na magisterkę przyjdzie pora, dostaniesz weny znienacka zobaczysz.

    OdpowiedzUsuń