Cześć!
Niewiele się tutaj działo w ostatnich dniach, przyznaję. Ale były święta i to jest moje usprawiedliwienie.
No właśnie, Święta. W tym roku, podobnie jak w zeszłym roku, spędzone bez rodziny. W zeszłym roku, bo bałam się, że mogę ich zarazić. W tym roku - bo to moja mama mogłaby zarazić nas. Tak. Na kilka dni przed Wielkanocą mojej mamie wyszedł pozytywny wynik na koronawirusa. Jutro już kończy jej się izolacja, całość przeszła w miarę dobrze, jedynie bardzo szybko się męczy. Mam nadzieję, że żadnych większych powikłań nie będzie miała, i że jak najszybciej wróci do pełni sił. Ale trochę stresu było, bo już nie jest najmłodsza, no i te +30 lat palenia raczej nie jest tutaj dobrym czynnikiem.
A z takich rzeczy bardziej przyziemnych, too...
Strasznie się ochłodziło w ostatnich dniach, w Lany Poniedziałek waliło śniegiem w poziomie. Także czekam na minimalną chociażby poprawę pogody, żeby znów zacząć chodzić. Przydałaby mi się kurtka-wiatrówka, bo aktualnie wiatr jest moim największym wrogiem. No i deszcz, ale tutaj nawet nie będę się oszukiwać, że będę gdziekolwiek chodzić w deszczu. To nie mój klimat.
W Niedzielę Wielkanocną byliśmy na spacerze mimo dosyć chłodnej pogody, nieco ponad 5km, ale w leśno-górzystym terenie, więc trochę się trzeba było zmęczyć. I było naprawdę fajnie, jednak co za miastem, to za miastem. Park, nawet największy i najładniejszy to nie to samo, co las i zawsze będę tak twierdzić.
Spacery... nie lubię. Takie mi się to bez sensu wydaje... Nie wiem czy kiedyś się przekonam.
OdpowiedzUsuń100km w miesiąc? Niezłe postanowienie! Trzymam kciuki żeby jednak się udało :)
Uwielbiam spacery a im dłuższe tym lepsze. Teraz niestety jeszcze są dość krótkie bo zadyszka i duszności robią swoje, ale mam nadzieję, że jeszcze trochę i wrócę do formy sprzed covidu. I zainspirowałaś mnie tym limitem 100 kilometrów do przejścia w miesiąc :)
OdpowiedzUsuńWysyłam moce, żeby u mamy nie było żadnych powikłań, zmęczenie pocovidowe całkowicie wystarczy. Pozdrawiam :)
Z tą pogodą to naprawdę kosmos. W poprzedni piątek brałam się za wiosenne porządki, a następnego dnia patrzyłam tylko jak świeżo umyte okna zasypuje śnieg :D
OdpowiedzUsuńFajny plan z tym chodzeniem. Co do auta.. Ja uwielbiam jeździć. Mąż mi aż lepsze auto zafundował, bo lubię jeździć po bezdrożach :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze robisz z tym chodzeniem! Kiedy schudłam ponad 25 kg to zaczęłam właśnie od spacerów połączonych z bieganiem. Ponad 1.30 przeważnie zajmowało, zawsze musiało być nie mniej niż 10k kroków co przekłądało się na około 6-8 km. I chudłam. Też nie mogę się zmusić do ćwiczenia przed ekranem. Nie tylko czuję się jak debil, to jeszcze mam wrażenie, że to g# daje. Muszę znów wrócić do mojego starego nawyku spacerów. Na razie jedynego sportu jaki toleruję. Przykre są samotne święta, chociaż ja już to przerabiałam nie raz. o ile wielkanoc jeszcz jeszcze, to xmas...najgorsze swięta ever
OdpowiedzUsuńChyba coś poszło nie tak... bo widzę że mamy podobny nagłówek... :)
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz nie tak :) ja po prostu nie mam zmysłu estetycznego za grosz, więc korzystam z szablonów na wioskaszablonow.blogspot.com
UsuńAmbitne plany spacerowe, podoba mi się ;) Będę trzymać kciuki, żeby Ci się udało!
OdpowiedzUsuńCo do tych aktywności fizycznych, to zgadzam się, że jeśli spróbowałaś czegoś i tego nie lubisz, to nie ma sensu się zmuszać. Ale jednocześnie zawsze będę polecać próbowanie właśnie różnych sportów i treningów. Żyjemy w czasach (pomijając aspekt pandemii) tylu różnych możliwości, że każdy znajdzie coś dla siebie. Może gdzieś tam jest jakaś aktywność fizyczna idealna dla Ciebie, której jeszcze nie odkryłaś (oczywiście poza spacerami)? Osobiście polecam zajęcia taneczne i akrobatykę ;) Wiem, że teraz przy tych lockdownach ciężko, ale może kiedy trochę się to wszystko uspokoi znajdziesz jakieś ciekawe zajęcia?...
Wysyłam moc internetowych uścisków ♥