Ariana dla WS | Blogger | X X

09/05/2023

#97. War has ended unexpectedly

 Aloha!

Chwilę mnie nie było, nie zaglądałam też do Was co zaraz zamierzam nadrobić. Działo się, oj działo, także witam Was z prawie nowej rzeczywistości. Z rzeczywistości, w której trochę byłam dokładnie cztery lata temu, ale od początku.

Pisałam poprzednio o swojej pracy i o problemach, które w niej mam. Po dogłębnych kalkulacjach uznałam, że położenie zwolnienia finansowo absolutnie mi się nie opłaca, więc podjęłam jedną z trudniejszych decyzji w ostatnim czasie. W pełni świadomie, bez żadnego zabezpieczenia wypowiedziałam umowę. Przykrym jest, że prawie cztery lata mojej pracy zostały podsumowane w dosłownie 3 minutowej rozmowie. Tyle znaczyło moje poświęcenie, przepracowywanie się, niedospane noce, stres. Ale najgorsze dopiero miało się stać. Chociaż z perspektywy czasu... Wcale nie najgorsze.

Dokładnie 5 godzin po dostarczeniu papierów do zainteresowanych stron mój manager wraz z manager HR przerwali jedno z moich spotkań celem przedstawienia mi oferty. Nie dajcie się zwieść, tak jak się dałam przez 0.7 sekundy. Nikt nie chciał o mnie walczyć. Okazało się, że dosłownie dzień wcześniej do KP wprowadzono zapis, który pozwala pracodawcy na zwolnienie pracownika z obowiązku świadczenia pracy podczas okresu wypowiedzenia. Oznacza to tyle, że jak jesteście na wypowiedzeniu pracodawca może Wam powiedzieć, że elo nara, nie chce Was w firmie więcej widzieć. Zachowujecie prawo do wynagrodzenia, nie jest to zawarte w świadectwie pracy, więc niby fajna sytuacja. 3 miesiące "wakacji", wypłata spływa, jest czas na rozmowy rekrutacyjne, na odpoczynek. Z tym, że nie możecie się na to nie zgodzić. To jednostronna decyzja.

Ale ja poczułam się opluta, poczułam się, jakby Marcin po raz ostatni postanowił mi udowodnić, jak niewiele znaczę w całej tej machinie. Dostałam dokładnie 1,5h na dopełnienie formalności, zdanie sprzętu i ogarnięcie swojego stanowiska pracy. I tyle. Następnego dnia płakałam jak dziecko nad tym, jak mnie potraktowano. Mimo wysłania maila do części osób z firmy, które znam z informacją, jakie powody kryją się za moim odejściem (z tego mostu nie zostały już nawet zgliszcza) nadal czułam się pokonana. 

Przez tydzień chodziłam struta. Nie potrafiłam uspokoić swojej głowy, cały czas myślałam o tej pracy, o tym jak to się wszystko skończyło i co teraz ze mną będzie. Ale już jestem spokojna. Szykują mi się dwie fajne rozmowy o pracę, jedna wymagać będzie ode mnie przeprowadzki na drugi koniec Polski, druga pozwoli na pozostanie w moim domu, więc na tę drugą liczę dużo bardziej. W obu przypadkach jestem praktycznie idealnym kandydatem, spełniam przynajmniej 90% stawianych wymagań. Teraz tylko dobrze się zaprezentować.

Także szanowni Państwo, trochę jestem na bezrobociu, a trochę nie. Zakończył się jeden z bardziej istotnych rozdziałów mojego życia, który zawsze będę dobrze wspominać mimo wielu przykrości, które spotkały mnie szczególnie pod koniec tej prawie czteroletniej przygody. 

Ale musiałam to zrobić, nic dobrego już tam na mnie nie czekało, byłam przepracowana, wypalona, zniechęcona i sfrustrowana. Czyli same cechy dobrego pracownika. Z wiadomości od znajomych wiem, że lekki zamęt nastał po moim odejściu, część rzeczy nie jest w ogóle ruszona. Ale cóż. To już nie mój cyrk i nie moje małpy. Tęsknię za moimi kolegami, za kawą o 7 rano. Ale nie tęsknie za traktowaniem z pogardą, jak gorszy sort człowieka. 

Trzymajcie kciuki!

Strzała! 

5 komentarzy:

  1. Ja jestem zdania, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny. I może teraz wydawać Ci się to kijowe, ale za jakiś czas zobaczysz, że tak właśnie musiało być i podziękujesz samej sobie, że podjęłaś taką decyzję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję! Naprawdę, wierzę, że gdy już zdalas sobie, że to koniec w tym miejscu to koło żalu czułaś też jakby ciężar z Ciebie spadł. Jestem pewna, że zaprowadzi Cię to w lepsze miejsce. Stresujesz się rozmowami w nowym miejscu czy idziesz tak na luzie? Ja pamiętam po 10 latach w jednej firmie już też nie wytrzymałam, na koniec dostajesz faka w twarz i ten stres co dalej, bo trzeba płacić rachunki i żyć. W końcu jestem w super miejscu i bardzo fajnymi ludźmi i tegi Ci też życzę. Wspieram w tej decyzji mentalnie, bo uważam, że dobrze zrobiłaś.Ten Marcin to gnój, naprawde

    OdpowiedzUsuń
  3. To była odważna decyzja. Mogłaś się spodziewać focha że strony szefostwa, olej to. Powodzenia na rozmowach o pracę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, jak u Ciebie? Mam nadzieję, że wszystko dobrze. Czekam na wieści!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć, co u Ciebie? Jak sobie radzisz?

    OdpowiedzUsuń